Ej no Ludzie Komentować !!!!!!!!!!! :*
Nie wiem czy dobrze , ale mu zaufałam . Naprawdę go pokochałam . Gangstera , który chciał ze mnie zrobić dziwkę . Huh... Ale se faceta znalazłam . Ale obiecał , że będzie mnie chronić . To jest duży plus .
Dzisiaj idę się spotkać z Erykiem . Mu też wybaczyłam , dalej jest dla mnie ważny . Marcelowi trochę to nie na rączkę ale mam na niego haka .
- Na pewno cię nie boli ? - spytał po raz setny dotykając siniaka na policzku .
- Na pewno . - pocałował mnie w usta i zaniósł moje rzeczy na górę kiedy wróciliśmy do niego . Wzięłam telefon i wykręciłam numer mojego eks . Odebrał po pierwszym sygnale .
- Tak ?! - spytał zmartwiony .
- To co dzisiaj idziemy do tego wesołego miasteczka ? - zaśmiał się .
- Tak . Wszystko ok ?
- Jak najbardziej . - Marcel objął mnie od tyłu w talii , a ja pisnęłam - aaa. Masz zimne ręce . Marcel puszczaj .
- Nie . Nie oddam cię .
- To ja wam nie przeszkadzam - powiedział smutno - wpadnę po 14 .00
- OK . Buziaki .papa - cmoknęłam do telefonu .
- Jakie buziaki ? - spytał Marc
- A takie - pocałowałam go w polika i uciekłam na górę.
- Ej ale one są tylko dla mnie - krzyknął biegnąc za mną . Na ostatnim stopniu się nie fortunnie poślizgnęłam i spadałam ze schodów po drodze strącając Marcela .- Ojeju , kochanie . Wszystko dobrze ? - spytał przestraszony .
- Tak - i od razu pożałowałam , że wstałam bo poczułam straszny ból w kostce i upadłam z powrotem na niego .- Fuck .
- Nie mów , że skręciłaś kostkę .
- Okej. Nie mówię - uśmiechnęłam się .
- Nie no na serio ? - fuknął
- Tak . Pomóż mi . - na jego twarzy pojawił się psotny uśmiech . - Co ?
-Czyli nie dasz rady z nim iść .
- AAAAAAAAA. no tak - wzięłam telefon i do niego zadzwoniłam - Hej Eryk , niestety nie dam rady iść bo skręciłam kostkę na schodach . A więc przyjedź na obiad o 13.00 - jego uśmiech zrzedł od razu . - Nie , nie będziesz mu przeszkadzał. To do 13.00 , papa . - wyszczerzyłam się i odłożyłam telefon .
- Nienawidzę cię . - zrobiłam minę zbitego psa. - Ale za to cię kocham - dał mi całusa i zaniósł na blat aby owinąć nogę .
- A , jeszcze coś skarbie . Musisz zrobić obiad - dałam mu buziaka w nos i kuśtykając poszłam do łazienki się ogarnąć .
- No chyba żartujesz ! Nie dość , że muszę go u siebie gościć to mam dla niego gotować ? Nie ma mowy .
- No dobrze - stwierdziłam - To dzwonie , żeby przyjechał i pójdę z nim do restauracji .
- Dobra już dobra . Zrobię ten cholerny obiad - naburmuszył się i wyszedł
- Kocham cię ! - krzyknęłam za nim .
- Ta ta . Ja ciebie też .
Punktualnie o 13.00 przyszedł Eryk z ciastem . O jak słodko , czekoladowe . Mniam . Pamiętał , że to moje ulubione . Podałam je Marcelowi , kazałam im się ładnie przedstawić i poszliśmy do salonu . Miła atmosfera jednak nie trwała długo ....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz