Chciałabym was przeprosić na wstępie za to , że rozdziały są tak rzadko . Niestety teraz osoby , które to czytają muszą poczekać aż odwieszę bloga . Tak właśnie , ZAWIESZAM na czas nieokreślony czas tego bloga ponieważ mam ich za dużo ,a dokładniej 7 .
Jeżeli lubicie to co piszę to zapraszam na 3 które zostawiam niezawieszone :
http://yourliveismylivee.blogspot.com/ - z Harry'm
http://desire-louistomlinson.blogspot.com/ - z Louis'em całkiem nowy . Tu macie trailer ------- > http://www.youtube.com/watch?v=Mo38uFMUxdo&feature=youtu.be
http://iloveyoubabe-niallhoran.blogspot.com/ - z Niall'em
Wybaczcie i zapraszam na tamte blogi <3
I Love Live
sobota, 18 stycznia 2014
czwartek, 26 grudnia 2013
Rozdział 17
On tylko wpił się w moje usta i nie chciał mnie puścić . Co chwilę powtarzał " przepraszam " . Nie dawał mi dojść do słowa . Nawet kiedy wstaliśmy trzymał mnie w objęciach , nie chciał żebym uciekła . Nie chciałam uciec , za bardzo się go bałam . Co jeśli mi też coś zrobi ?
- Pójdziemy do domu ... - przerwał na chwilę jakby czekał na jakąkolwiek reakcję z mojej strony . Nie dostał jej . Stałam bez ruchu - ... Posprzątamy ładnie i obejrzymy jakiś film - Film ? Geniusz Marcel chce w takiej chwili film oglądać - Dobrze ?! - warknął . Pokręciłam głową na znak zgody . Wziął mnie na ręce i zaniósł do domu .
Kiedy Candy była schowana w piwnicy - co dla mnie było szokiem widzieć ją chowaną do wora , usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy jak on wcześniej zapowiedział oglądać film . Przytulił mnie do siebie , ale mnie to nie ruszyło , chciałam zwiać . Czułam się jakby przystawiono mi nóż do gardła a nie przytulano , on był nienormalny .
- Boisz się mnie ? - spytał po 20 minutach . Nie odpowiedziałam , bawiłam się moimi palcami . - Odpowiedz- warknął .
- Tak .
- Dlaczego się mnie boisz ? - widziałam ból w jego oczach .
- Bo zabiłeś Candy .
- To nie było celowe .
- Ale to zrobiłeś ! - wybuchnęłam . - Przepraszam za uniesienie się - bałam się własnego chłopaka .
- Myszko .. - zaczął .
- Mogę do łazienki ?
- Oczywiście . - odprowadził mnie i stanął przy drzwiach . Zamknęłam je i odkręciłam wodę , żeby nie słyszał jak otwieram okno . Na szczęście byłam na parterze i wymknęłam się nie postrzeżenie . Wzięłam mój rower , który stał pod furtką i popędziłam do Eryka . Nie wiem czemu ale właśnie tam czułam się bezpiecznie .
(...)
Schowałam rower za jego garaż i zaczęłam gorączkowo walić w drzwi , otworzył po chwili zaspany . Kiedy mnie zobaczył wpuścił mnie do domu i zamknął szczelnie drzwi , wiedział że coś jest nie tak .
- Znowu mu odwaliło ? - przytulił mnie do siebie . Nie mogłam wydusić słowa , po prostu płakałam w jego ramionach . - Ciii ... Już dobrze , cichutko słońce . - uspokoił mnie troszkę .
- On zabił ... - łkałam .
- Co zrobił ?
- Zabił ...
- Kogo ?
- Cand ... Candy .
- Kto to ?
- Koleżanka .
- Cooo ? Trzeba dzwonić na policję - wyciągnął telefon , wyrwałam mu go .
- Nie ... błagam nie .
- Co chcesz zrobić ?
- On nie wie gdzie mieszkasz , mogę u ciebie zostać ?
- Jasne .
- Rox nie będzie zła ?
- Rozstaliśmy się - powiedział przybity .
- Coo ? Czemu ?
- Tęskniłem za tobą , nie chciałem jej ranić myśląc ciągle o nas więc z nią zerwałem . - poczułam gule w gardle . On mnie nadal kocha .
- Przepraszam . - opuściłam głowę .
- Za co ? Al to nie twoja wina , nie pasowaliśmy do siebie .
- Ale gdyby mnie nie było to ...
- Nawet tak nie mów - przerwał mi - Cieszę się że jesteś , bo mam dla kogo żyć i kogo kochać - przytuliłam go . Nie wiem czemu , ale to zrobiłam .
- Ja też tęskniłam . - wspięłam się na palce po czym go pocałowałam , odwzajemnił pocałunek i go pogłębił .
- Zostań ze mną - szepnął . - Błagam .
- Zostanę ... zostanę .
(...)
Obudziłam się wtulona w tors Eryka , pocałowałam go w nos i cichutko zeszłam do kuchni . Miałam 40 nie odebranych połączeń od Marcel'a i 10 wiadomości w 5 groził że mnie zabije w 3 prosił abym wróciła a w 2 mówił jak to mnie kocha . Usunęłam je wszystkie i wyłączyłam telefon . Zrobiłam sobie herbatę , gdyż kawy nie znosiłam i przygotowałam coś pysznego dla Eryka . Po 20 minutach był na dole .
- Już myślałem że zmieniłaś zdanie - pocałował mnie czule w usta .
- Jak widzisz , nie - podałam mu tacę z tostami , które kochał oraz kubek z kawą .
- Idziesz dzisiaj do szkoły ? - spytał i pociągnął mnie na swoje kolana .
- A jak on tam przyjedzie ?
- Nie zostawię cię samej w domu .
- Jakiś jego kolega może mnie rozpoznać .
- Mam pomysł - zamyślił się - Pamiętasz że moja ciocia jest charakteryzatorką , prawda ?
- Jasne .
- Może zmienimy cię troszkę i cię nie pozna ?
- No nie wiem .
- Zgódź się , będzie fajnie .
- Chcesz mnie zmieniać ? - udałam smutną .
- Chyba żartujesz , jesteś piękna ale to dla twojego dobra .
- Pójdziemy do domu ... - przerwał na chwilę jakby czekał na jakąkolwiek reakcję z mojej strony . Nie dostał jej . Stałam bez ruchu - ... Posprzątamy ładnie i obejrzymy jakiś film - Film ? Geniusz Marcel chce w takiej chwili film oglądać - Dobrze ?! - warknął . Pokręciłam głową na znak zgody . Wziął mnie na ręce i zaniósł do domu .
Kiedy Candy była schowana w piwnicy - co dla mnie było szokiem widzieć ją chowaną do wora , usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy jak on wcześniej zapowiedział oglądać film . Przytulił mnie do siebie , ale mnie to nie ruszyło , chciałam zwiać . Czułam się jakby przystawiono mi nóż do gardła a nie przytulano , on był nienormalny .
- Boisz się mnie ? - spytał po 20 minutach . Nie odpowiedziałam , bawiłam się moimi palcami . - Odpowiedz- warknął .
- Tak .
- Dlaczego się mnie boisz ? - widziałam ból w jego oczach .
- Bo zabiłeś Candy .
- To nie było celowe .
- Ale to zrobiłeś ! - wybuchnęłam . - Przepraszam za uniesienie się - bałam się własnego chłopaka .
- Myszko .. - zaczął .
- Mogę do łazienki ?
- Oczywiście . - odprowadził mnie i stanął przy drzwiach . Zamknęłam je i odkręciłam wodę , żeby nie słyszał jak otwieram okno . Na szczęście byłam na parterze i wymknęłam się nie postrzeżenie . Wzięłam mój rower , który stał pod furtką i popędziłam do Eryka . Nie wiem czemu ale właśnie tam czułam się bezpiecznie .
(...)
Schowałam rower za jego garaż i zaczęłam gorączkowo walić w drzwi , otworzył po chwili zaspany . Kiedy mnie zobaczył wpuścił mnie do domu i zamknął szczelnie drzwi , wiedział że coś jest nie tak .
- Znowu mu odwaliło ? - przytulił mnie do siebie . Nie mogłam wydusić słowa , po prostu płakałam w jego ramionach . - Ciii ... Już dobrze , cichutko słońce . - uspokoił mnie troszkę .
- On zabił ... - łkałam .
- Co zrobił ?
- Zabił ...
- Kogo ?
- Cand ... Candy .
- Kto to ?
- Koleżanka .
- Cooo ? Trzeba dzwonić na policję - wyciągnął telefon , wyrwałam mu go .
- Nie ... błagam nie .
- Co chcesz zrobić ?
- On nie wie gdzie mieszkasz , mogę u ciebie zostać ?
- Jasne .
- Rox nie będzie zła ?
- Rozstaliśmy się - powiedział przybity .
- Coo ? Czemu ?
- Tęskniłem za tobą , nie chciałem jej ranić myśląc ciągle o nas więc z nią zerwałem . - poczułam gule w gardle . On mnie nadal kocha .
- Przepraszam . - opuściłam głowę .
- Za co ? Al to nie twoja wina , nie pasowaliśmy do siebie .
- Ale gdyby mnie nie było to ...
- Nawet tak nie mów - przerwał mi - Cieszę się że jesteś , bo mam dla kogo żyć i kogo kochać - przytuliłam go . Nie wiem czemu , ale to zrobiłam .
- Ja też tęskniłam . - wspięłam się na palce po czym go pocałowałam , odwzajemnił pocałunek i go pogłębił .
- Zostań ze mną - szepnął . - Błagam .
- Zostanę ... zostanę .
(...)
Obudziłam się wtulona w tors Eryka , pocałowałam go w nos i cichutko zeszłam do kuchni . Miałam 40 nie odebranych połączeń od Marcel'a i 10 wiadomości w 5 groził że mnie zabije w 3 prosił abym wróciła a w 2 mówił jak to mnie kocha . Usunęłam je wszystkie i wyłączyłam telefon . Zrobiłam sobie herbatę , gdyż kawy nie znosiłam i przygotowałam coś pysznego dla Eryka . Po 20 minutach był na dole .
- Już myślałem że zmieniłaś zdanie - pocałował mnie czule w usta .
- Jak widzisz , nie - podałam mu tacę z tostami , które kochał oraz kubek z kawą .
- Idziesz dzisiaj do szkoły ? - spytał i pociągnął mnie na swoje kolana .
- A jak on tam przyjedzie ?
- Nie zostawię cię samej w domu .
- Jakiś jego kolega może mnie rozpoznać .
- Mam pomysł - zamyślił się - Pamiętasz że moja ciocia jest charakteryzatorką , prawda ?
- Jasne .
- Może zmienimy cię troszkę i cię nie pozna ?
- No nie wiem .
- Zgódź się , będzie fajnie .
- Chcesz mnie zmieniać ? - udałam smutną .
- Chyba żartujesz , jesteś piękna ale to dla twojego dobra .
środa, 11 grudnia 2013
Rozdział 16
Dawno nie było , wim ;c Ale nadrabiam :) Zajmowałam się innymi blogami i jakoś brakło czasu . Miłego czytania <3 CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Zakupy były udane . Nawet bardzo . Candy's jest za ładna , hehe ma branie . Co chwilę ktoś podchodził by zaczepić . Kiedy Marcel odchodził do mnie też kilku przyszło , ale woleli się trzymać z dala gdy mój ukochany wracał .
- Jestem zazdrosny - szepnął kiedy wracaliśmy do domu .
- Oj misiu , nie ma o co .
- Jesttt . - przygryzł płatek mojego ucha - I zawsze będzie o co . Kocham Cię .
- Ja ciebie bardziej .
- Udowodnij - puścił prowokująco oczko .
- Jak ?
- Wykrzycz to całemu światu .
- Mojemu ?
- Nie , wszystkim ludziom .
- Teraz ?
- Tak . Krzycz skarbie , krzycz .
- Okej - stanęłam na środku osiedla i krzyknęłam - Kocham Cię Marcel najbardziej na świecie i nic tego nie zmieni !!!!!!!
- A kogo to obchodzi ?! - krzyknął jakiś dziad po drugiej stronie ulicy . - Weź się lepiej za robotę .
- Coś ty powiedział kretynie ? - Maarcel zmierzał w jego stronę . Zatrzymałam go .
- Chodź kotku , niech wie że cię kocham i dlatego nie pójdę do pracy żeby zawsze być z tobą - pocałowałam go . Uspokoił się , za to Candy śmiała się . Była cała czerwona .
- A ty z czego się laska śmiejesz - Marc zaczął się śmiać razem z nią i przerzucił ją przez ramię - Ja ci pokaże - No teraz to ja byłam zazdrosna , hehe .
I tak obładowani torbami doszliśmy do domu . Ja poszłam przygotować kolacje . Tak , kolacje było już po 18.00 . Marc poszedł do kolegi , a Candy na górę do pokoju . Nie wiem ile czasu minęło , ale coś mnie podkusiło aby zadzwonić do mojego chłopaka . Wykręciłam numer . Jeden sygnał , drugi , dzwonek jego telefonu . Leżał na segmencie na korytarzu . Nie słyszałam żeby wchodził . Pewnie był u góry , poszłam się upewnić bo trochę się martwiłam .
Skręciłam do naszego pokoju , nie było go . Z łazienki dochodziły dziwne dźwięki . Weszłam tam , stał nad kałużą krwi a w niej leżała Candy's .
- O boże - złapałam się futryny bo nie dobrze mi się zrobiło . - Ma-a-a-r-c-e-e-l . - Podbiegł do mnie i podtrzymał mnie za ramię . - Co się stało ?
- Ona , ona się rzuciła na mnie z nożem , musiałem coś zrobić .
- Co zrobiłeś ? - powiedziałam drżącym głosem klękając przy niej .
- Rzuciłem nią o umywalkę .
- Co zrobiłeś ? - mój chłopak teraz wydawał mi się potworem . Candy nie żyła , uderzyła się w głowę , a ja bałam się o siebie . Przeszłam obok niego i pobiegłam na dół , ubrałam buty i wbiegłam z domu .
Biegł za mną , próbował mnie zatrzymać , udało mu się to . Spojrzał na mnie czarnymi oczami , tak jego oczy w niczym nie przypominały jego prawdziwej barwy , myślałam że już po mnie.
poniedziałek, 23 września 2013
Rozdział 15
Po jakiejś godzinie strasznie zgłodniałyśmy , nie chciałam się spotkać z Marcelem dlatego po cichu wyszłam z pokoju i podreptałam do kuchni . Jak pech chciał kiedy już szłam do góry Marc złapał mnie za ramię co spowodowało , że upuściłam talerz z kanapkami .
- Uważaj - chciałam je pozbierać , ale posadził mnie na blacie kuchennym .
- O co ci chodzi ?!
- Nie rozśmieszaj mnie - zaśmiałam się ironicznie i próbowałam się wywinąć.
- Co ty odwalasz ? Specjalnie ją tak ubrałaś ! - warknął.
- Nawet jeśli . Jestem tylko panią do towarzystwa - puściłam mu oczko co go jeszcze bardziej wnerwiło .
- Aleks , dlaczego ....
- Co dlaczego ?!
- Mnie tak denerwujesz , kotku musiałem mu tak powiedzieć . Wmieszałaś się w moje sprawy . Candy's musi zostać sprzedana .
- Już została kupiona
- Przez kogo ?
- Przez ciebie kotku .
- Po co mi ona ?
- Bo jeśli jej nie kupisz , ja odchodzę - musnęłam wargami jego wargi . - A tego chyba nie chcesz . - złapał mnie za nadgarstek co wywołało mój śmiech . - Śmiało Marcel , zrób to . Będzie spokój . To Ciebie nie zaboli , ja to już inna bajka ... - puścił mnie i wyszedł z domu . Myślicie , że łatwo mi się to mówiło ? Nie , to bolało . Zrobiłam od nowa kanapki i zaniosłam je na górę . Candy's siedziała skulona na łóżku .
- Przepraszam - wyszeptała.
- Za co słońce ? - przytuliłam ją .
- Słyszałam to .... on wyszedł ... Pokłóciliście się prze ze mnie .
- Nawet tak nie mów . Ona ma swoje odpały . Będzie dobrze - a przynajmniej miałam taką nadzieję . Nie wrócił na noc . Kiedy Candy jeszcze spała zeszłam na dół , przy drzwiach leżała karteczka . Podniosłam ją .
" Do Al.
Kotku , przepraszam za wszystko . Jadę zawieść im pieniądze za Candy . Mam nadzieję , że mnie nie znienawidziłaś . Byłem głupi , jesteś dla mnie kimś bardzo ważnym . Kocham Cię .
Marcel xx "
Jezu , on to zrobił . Dla mnie , dla nas . W chwili gdy odłożyłam kartkę na stół drzwi się uchyliły i wszedł przez nie mój gangster . Rzuciłam mu się na szyję szepcząc " Kocham cię misiu " . Złożył czuły pocałunek na moich ustach i ogłosił , że Candy jest oficjalnie członkinią naszej "rodziny" .
- Może macie ochotę iść na zakupy ? - zaproponował Marcel przy śniadaniu .
- To wspaniały pomysł.
- Najpierw bym musiała znaleźć pracę aby iść na zakupy - powiedział ze smutkiem Candy . Marc się zaśmiał - Nie wygłupiaj się , na tą rodzinę ja zarabiam . Idźcie się ogarnąć i lecimy do galerii . - dałam mu buziaka w policzek i poszłam na Candy do garderoby , która była jak ogromny pokój . No cóż , gdzieś musiałam mieć ciuchy .
- Uważaj - chciałam je pozbierać , ale posadził mnie na blacie kuchennym .
- O co ci chodzi ?!
- Nie rozśmieszaj mnie - zaśmiałam się ironicznie i próbowałam się wywinąć.
- Co ty odwalasz ? Specjalnie ją tak ubrałaś ! - warknął.
- Nawet jeśli . Jestem tylko panią do towarzystwa - puściłam mu oczko co go jeszcze bardziej wnerwiło .
- Aleks , dlaczego ....
- Co dlaczego ?!
- Mnie tak denerwujesz , kotku musiałem mu tak powiedzieć . Wmieszałaś się w moje sprawy . Candy's musi zostać sprzedana .
- Już została kupiona
- Przez kogo ?
- Przez ciebie kotku .
- Po co mi ona ?
- Bo jeśli jej nie kupisz , ja odchodzę - musnęłam wargami jego wargi . - A tego chyba nie chcesz . - złapał mnie za nadgarstek co wywołało mój śmiech . - Śmiało Marcel , zrób to . Będzie spokój . To Ciebie nie zaboli , ja to już inna bajka ... - puścił mnie i wyszedł z domu . Myślicie , że łatwo mi się to mówiło ? Nie , to bolało . Zrobiłam od nowa kanapki i zaniosłam je na górę . Candy's siedziała skulona na łóżku .
- Przepraszam - wyszeptała.
- Za co słońce ? - przytuliłam ją .
- Słyszałam to .... on wyszedł ... Pokłóciliście się prze ze mnie .
- Nawet tak nie mów . Ona ma swoje odpały . Będzie dobrze - a przynajmniej miałam taką nadzieję . Nie wrócił na noc . Kiedy Candy jeszcze spała zeszłam na dół , przy drzwiach leżała karteczka . Podniosłam ją .
" Do Al.
Kotku , przepraszam za wszystko . Jadę zawieść im pieniądze za Candy . Mam nadzieję , że mnie nie znienawidziłaś . Byłem głupi , jesteś dla mnie kimś bardzo ważnym . Kocham Cię .
Marcel xx "
Jezu , on to zrobił . Dla mnie , dla nas . W chwili gdy odłożyłam kartkę na stół drzwi się uchyliły i wszedł przez nie mój gangster . Rzuciłam mu się na szyję szepcząc " Kocham cię misiu " . Złożył czuły pocałunek na moich ustach i ogłosił , że Candy jest oficjalnie członkinią naszej "rodziny" .
- Może macie ochotę iść na zakupy ? - zaproponował Marcel przy śniadaniu .
- To wspaniały pomysł.
- Najpierw bym musiała znaleźć pracę aby iść na zakupy - powiedział ze smutkiem Candy . Marc się zaśmiał - Nie wygłupiaj się , na tą rodzinę ja zarabiam . Idźcie się ogarnąć i lecimy do galerii . - dałam mu buziaka w policzek i poszłam na Candy do garderoby , która była jak ogromny pokój . No cóż , gdzieś musiałam mieć ciuchy .
środa, 11 września 2013
Rozdział 14
Czasami myślę , że wszystko by było idealne gdyby nie Eryk . No niby jesteśmy przyjaciółmi , ale nadal go kocham ciut bardziej niż jako brata . Nadal wszystko pamiętam . Byliśmy według nie których idealną parą . A teraz dziwią się , że jestem z kimś takim jak Marcel . Uważają go za chodzące zło . Może nie jest aniołkiem , ale zawsze będzie moim diabełkiem . Dzisiaj mieliśmy siedzieć razem w domu . Oglądaliśmy jakiś film akcji , gdy zadzwonił telefon Marca . Wyszedł z pokoju. Wrócił z załamaną miną .
- Co jest słońce ? - przytuliłam się do niego .
- Mam sprawę do załatwienia - posmutniałam .
- Nie martw się mogę trochę posiedzieć sama - pocałował mnie w czoło.
- Ale ta sprawa tu przyjdzie . Za 5 minut podeślą mi towar na sprzedaż ..
- Nie lubię jak tak o nich mówisz - przerwałam mu .
- Oh.. Przywiozą mi dziewczynę , którą mam oddać , a raczej opylić w dobre ręce .
- No lepiej . Dlaczego akurat tutaj ?
- Bo tu przyjedzie klient .
- Mam siedzieć u góry ?
- Mogłabyś ? Tak z pół godzinki - pocałował mnie w czoło - Kocham cię . - już szłam do góry , ale mnie zatrzymał . - A mam jeszcze jedną prośbę .
- Śmiało .
- Mogłabyś ją ogarnąć . No nie wiem umalować , uczesać . Cokolwiek byle doprowadzić ją do użytku codziennego .
- Niech będzie - w tym momencie zadzwonił dzwonek . Marcel otworzył i przedstawił mi Candy's . Była śliczna . Miała blond burzę loków , która opadała jej na twarz . Wysoka i zgrabna . Przywitała się ze mną pogodnie , ale w jej oczach czaił się strach i rozpacz . Było mi jej żal . Sama mogłam tak skończyć . Zaprowadziłam ją do siebie , czyli do mnie i Marcela . Usiadła na łóżku , a mój chłopak robił coś na dole .
- Ty też jesteś towarem ? - gęsia skórka . Uśmiechnęłam się .
- Nie . Mogłam być , ale nie jestem . Marcel to mój chłopak .
- Szczęściara . Marcel to naprawdę fajny koleś , znam go od dawna . No cóż nigdy nie słyszałam , żeby się zakochał więc się zdziwiłam . Ile jesteście razem ?
- Koło miesiąca , półtora będzie .
- Podobno jego rekord to dwa dni . Pobiłaś go . Kocha cię - naprawdę było mi jej żal . Nigdy nie doznała miłości .
- Wiem . Słuchaj Candy , chcesz zostać sprzedana ?
- Nie . - powiedziała już płacząc .
- Rób co ci mówię , a będzie okej . Umaluję cię okropnie nie do twojej twarzy . Dam ci moje stare ciuchy i uczeszę w byle jakiego koka . Zaprezentuj się jak najgorzej .
- Ale ja nie mogę , oni mnie za to zabiją , ciebie zresztą też .
- Zaufaj mi . Proszę , chcę ci pomóc .
- No dobrze - pociągnęła nosem . Zmazałam jej już i tak rozmyty make up . Umalowałam jej krzywo usta i kreski . Doczepiłam sztuczne rzęsy i ubrałam jak wieśniarę .
- Kochaanie ! - zawołał Marcel z dołu .
- Tak ?
- Klient podjechał .
- Ok . Gotowa ? - spytałam .
- Oj tak - moje dzieło powędrowało na ścięcie . Siedziałam w pokoju jakąś godzinę aż w końcu zeszłam na dół zobaczyć jak się sprawy mają . Mój chłopak już załapany siedział na kanapie . Facet , dość obrzydliwy krzyczał , że nie chce takiej dziwki do swojego klubu , a Candy szczerzyła się jak najbrzydziej mogła . Oblech mnie zobaczył i pociągnął mnie za ramię do salonu . Marc automatycznie mnie od niego odciągnął .
- I o to mi chodziło . Biorę tą ! - klasnął podekscytowany . Wybuchnęłam śmiechem .
- To nie jest dziewczyna na sprzedaż . Ona jest moja .
- A szkoda , tej nie chcę . To twoja pani do towarzystwa ? - puścił mi oczko .
- Ta ak - spojrzał wyzywająco na mnie . Pani do towarzystwa , o czym on gada .
- Tak właściwie to .
- Zamknij się - warknął - Ty nie masz tu głosu , jesteś tylko panią do towarzystwa nie słyszałaś .
- Pani do towarzystwa , chcę żebyś kupił ją - wskazałam na Candy . Facet wybuchnął śmiechem .
- Masz ochotę na trójkącik , śmieszne . Weź se ją - i wyszedł . Candy uściskała mnie i poszłyśmy do pokoju gościnnego , zamykając drzwi przed nosem Marcela . Nie będzie o mnie tak mówił . Koniec i kropka !
- Co jest słońce ? - przytuliłam się do niego .
- Mam sprawę do załatwienia - posmutniałam .
- Nie martw się mogę trochę posiedzieć sama - pocałował mnie w czoło.
- Ale ta sprawa tu przyjdzie . Za 5 minut podeślą mi towar na sprzedaż ..
- Nie lubię jak tak o nich mówisz - przerwałam mu .
- Oh.. Przywiozą mi dziewczynę , którą mam oddać , a raczej opylić w dobre ręce .
- No lepiej . Dlaczego akurat tutaj ?
- Bo tu przyjedzie klient .
- Mam siedzieć u góry ?
- Mogłabyś ? Tak z pół godzinki - pocałował mnie w czoło - Kocham cię . - już szłam do góry , ale mnie zatrzymał . - A mam jeszcze jedną prośbę .
- Śmiało .
- Mogłabyś ją ogarnąć . No nie wiem umalować , uczesać . Cokolwiek byle doprowadzić ją do użytku codziennego .
- Niech będzie - w tym momencie zadzwonił dzwonek . Marcel otworzył i przedstawił mi Candy's . Była śliczna . Miała blond burzę loków , która opadała jej na twarz . Wysoka i zgrabna . Przywitała się ze mną pogodnie , ale w jej oczach czaił się strach i rozpacz . Było mi jej żal . Sama mogłam tak skończyć . Zaprowadziłam ją do siebie , czyli do mnie i Marcela . Usiadła na łóżku , a mój chłopak robił coś na dole .
- Ty też jesteś towarem ? - gęsia skórka . Uśmiechnęłam się .
- Nie . Mogłam być , ale nie jestem . Marcel to mój chłopak .
- Szczęściara . Marcel to naprawdę fajny koleś , znam go od dawna . No cóż nigdy nie słyszałam , żeby się zakochał więc się zdziwiłam . Ile jesteście razem ?
- Koło miesiąca , półtora będzie .
- Podobno jego rekord to dwa dni . Pobiłaś go . Kocha cię - naprawdę było mi jej żal . Nigdy nie doznała miłości .
- Wiem . Słuchaj Candy , chcesz zostać sprzedana ?
- Nie . - powiedziała już płacząc .
- Rób co ci mówię , a będzie okej . Umaluję cię okropnie nie do twojej twarzy . Dam ci moje stare ciuchy i uczeszę w byle jakiego koka . Zaprezentuj się jak najgorzej .
- Ale ja nie mogę , oni mnie za to zabiją , ciebie zresztą też .
- Zaufaj mi . Proszę , chcę ci pomóc .
- No dobrze - pociągnęła nosem . Zmazałam jej już i tak rozmyty make up . Umalowałam jej krzywo usta i kreski . Doczepiłam sztuczne rzęsy i ubrałam jak wieśniarę .
- Kochaanie ! - zawołał Marcel z dołu .
- Tak ?
- Klient podjechał .
- Ok . Gotowa ? - spytałam .
- Oj tak - moje dzieło powędrowało na ścięcie . Siedziałam w pokoju jakąś godzinę aż w końcu zeszłam na dół zobaczyć jak się sprawy mają . Mój chłopak już załapany siedział na kanapie . Facet , dość obrzydliwy krzyczał , że nie chce takiej dziwki do swojego klubu , a Candy szczerzyła się jak najbrzydziej mogła . Oblech mnie zobaczył i pociągnął mnie za ramię do salonu . Marc automatycznie mnie od niego odciągnął .
- I o to mi chodziło . Biorę tą ! - klasnął podekscytowany . Wybuchnęłam śmiechem .
- To nie jest dziewczyna na sprzedaż . Ona jest moja .
- A szkoda , tej nie chcę . To twoja pani do towarzystwa ? - puścił mi oczko .
- Ta ak - spojrzał wyzywająco na mnie . Pani do towarzystwa , o czym on gada .
- Tak właściwie to .
- Zamknij się - warknął - Ty nie masz tu głosu , jesteś tylko panią do towarzystwa nie słyszałaś .
- Pani do towarzystwa , chcę żebyś kupił ją - wskazałam na Candy . Facet wybuchnął śmiechem .
- Masz ochotę na trójkącik , śmieszne . Weź se ją - i wyszedł . Candy uściskała mnie i poszłyśmy do pokoju gościnnego , zamykając drzwi przed nosem Marcela . Nie będzie o mnie tak mówił . Koniec i kropka !
środa, 28 sierpnia 2013
Rozdział 13
Dotarłam za nim do dzielnicy , gdzie co drugi budynek to pub . O dziwo mnie nie zauważył . Wysiadłam z auta i ubrana w niezbyt dobry strój w takim miejscu ruszyłam przez skupisko różnych typów . Skręcił w alejkę , to ja też . Nagle jakiś facet złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę .
- Dokąd paniusiu ? Zabawimy się . - zaczęłam krzyczeć i wyrywać się . Pociągnął mnie w stronę czarnego jeepa , kiedy otwierał drzwi ktoś go zaatakował i powalił na ziemię . Wstałam i zobaczyłam Marcela z miną seryjnego mordercy .
- Co ty tu kurde robisz ?! - wrzasnął - A ty co kładziesz łapy na mojej kobiecie ?! - warknął do niego .
- Sorry Marcel . Nie wiedziałem . - wykrztusił , a był dwa razy większy od mojego chłopaka .
- Chciałam zobaczyć co tu robisz - odważyłam się powiedzieć .
- To nie twoja sprawa ! Wracaj do domu ! Wrócę to się policzymy . - odprowadził mnie za łokieć do samochodu i powiedział , że będzie za godzinę . Wykąpałam się , ubrałam w pidżamę , zjadłam gofry i położyłam w pokoju gościnnym kiedy usłyszałam trzaśnięcie frontowymi drzwiami .
- Aleks ! Do mnie ! - pff... nie jestem psem - Aleks ! - wrzasnął kiedy nie schodziłam. Westchnął dramatycznie i wlazł do góry . Troszku się go bałam więc schowałam się i zamknęłam w łazience . - Aleks ! Przecież nic ci nie zrobię ! Wychodź ! Natychmiast ! - nie miałam zamiaru , po godzinie wyszłam uważając na każdy mój krok . Schodząc na dół potknęłam się i spadłam ze schodów . Złapał mnie na samym dole więc nic sobie nie zrobiłam . Przytulił mnie mocno do siebie .
- Nic ci nie jest kochanie ? - pocałował mnie w czoło . Rozpłakałam się .
- Ja chciałam dobrze - szlochałam - Bałam się ciebie .- spojrzał na mnie wystraszony i pocałował mnie czule .
- Nie masz czego ! Nic bym ci nie zrobił. Fakt . Byłem zły , ale nie tak . Przytuliłam się mocniej . Kocham cię .
- Ja ciebie też . - pocałował mnie i poszliśmy spać . Przez kolejne dni obchodził się ze mną jak z jajkiem . Czasem po prostu nie dawałam rady i wybuchałam śmiechem . On patrzał się na mnie jak na idiotkę i śmiał się razem ze mną .
- Dokąd paniusiu ? Zabawimy się . - zaczęłam krzyczeć i wyrywać się . Pociągnął mnie w stronę czarnego jeepa , kiedy otwierał drzwi ktoś go zaatakował i powalił na ziemię . Wstałam i zobaczyłam Marcela z miną seryjnego mordercy .
- Co ty tu kurde robisz ?! - wrzasnął - A ty co kładziesz łapy na mojej kobiecie ?! - warknął do niego .
- Sorry Marcel . Nie wiedziałem . - wykrztusił , a był dwa razy większy od mojego chłopaka .
- Chciałam zobaczyć co tu robisz - odważyłam się powiedzieć .
- To nie twoja sprawa ! Wracaj do domu ! Wrócę to się policzymy . - odprowadził mnie za łokieć do samochodu i powiedział , że będzie za godzinę . Wykąpałam się , ubrałam w pidżamę , zjadłam gofry i położyłam w pokoju gościnnym kiedy usłyszałam trzaśnięcie frontowymi drzwiami .
- Aleks ! Do mnie ! - pff... nie jestem psem - Aleks ! - wrzasnął kiedy nie schodziłam. Westchnął dramatycznie i wlazł do góry . Troszku się go bałam więc schowałam się i zamknęłam w łazience . - Aleks ! Przecież nic ci nie zrobię ! Wychodź ! Natychmiast ! - nie miałam zamiaru , po godzinie wyszłam uważając na każdy mój krok . Schodząc na dół potknęłam się i spadłam ze schodów . Złapał mnie na samym dole więc nic sobie nie zrobiłam . Przytulił mnie mocno do siebie .
- Nic ci nie jest kochanie ? - pocałował mnie w czoło . Rozpłakałam się .
- Ja chciałam dobrze - szlochałam - Bałam się ciebie .- spojrzał na mnie wystraszony i pocałował mnie czule .
- Nie masz czego ! Nic bym ci nie zrobił. Fakt . Byłem zły , ale nie tak . Przytuliłam się mocniej . Kocham cię .
- Ja ciebie też . - pocałował mnie i poszliśmy spać . Przez kolejne dni obchodził się ze mną jak z jajkiem . Czasem po prostu nie dawałam rady i wybuchałam śmiechem . On patrzał się na mnie jak na idiotkę i śmiał się razem ze mną .
sobota, 24 sierpnia 2013
Rozdział 12
- O.Hej - powiedziałam - Co tu robisz ?
- Jak co tu kurde robię ? Dzwonisz do mnie , a potem się nie odzywasz i słyszę głos tego idioty ! - wrzasnął . - Nie drzyj się ! Nie mogłam jednak gadać .
- To po co do mnie dzwonisz ?! - był co raz bardziej zły . - Ja pracuje .
- Tak ? A co robisz w " w ciemnej stronie miasta " z jaką laską ?
- Co ?! Kto ci tak nagadał ?! Ten Eryk ?!
- Nie , kto inny . Co tam robiłeś ? - spojrzał się na mnie .
- Zaprowadzałem jedną z dziewczyn , którą miałaś zostać do baru , gdzie czekał jej szef . - powiedział łagodnie . - Kochanie nigdy bym cię nie zdradził . Nie dosięgają tobie do pięt . To tylko towar , który trzeba opchnąć .
- Towar ?! Człowieku , czy ty się słyszysz ? To są kobiety , które chcą żyć . Żaden towar . Ludzie.
- No powiedzmy .
- Masz z tym skończyć . - zażądałam .
- Pogadamy w domu . - pocałował mnie i poszedł . Westchnęłam dramatycznie i poszłam do łazienki , i na lekcję .
Po szkole poprosiłam aby mnie Eryk odwiózł . Pożegnałam się i weszłam do domu. Marcel stał w kuchni i pił piwo . Podeszłam do niego , pocałował mnie - strasznie jechał piwem , i podał mi obiad . Kiedy skończyłam umyłam talerz i usiadłam na stole kuchennym .
- Skończ z tym - powtórzyłam to samo co mówiłam przed łazienką .
- Zapomnij .
- Jeśli nie to odejdę . - zagroziłam .
- Nie odejdziesz , kochanie ty nie rozumiesz , że z tym nie da się od tak skończyć ?
- Dlaczego ? To uzależniające ? - spytałam jak mała dziewczynka tatę . On się zaśmiał i objął mnie w tali .
- Nie kotku , to nie uzależnia .
- To czemu ?
- Ludzie , z którymi pracuję jeśli odejdę mogą coś nie tyle zrobić coś mi , ale tobie . A tego bym nie przeżył .
- Ale one cierpią .
- Przepraszam - pocałował mnie w czoło - Ale nie mogę . One albo ty .
- One..- wyszeptałam - Ja jestem jedna .
- Nie ... ! Ty może jesteś jedna , ale najwspanialsza . Kocham cię .
- Ja ciebie też - pocałowaliśmy się czule , a potem poszliśmy na lody . Lubiłam takie wypady . W pewnym momencie zadzwonił jego telefon .
- Muszę iść do pracy - powiedział smutno kiedy przechadzaliśmy się po parku .
- Idę z tobą . - stwierdziłam
- Kotku . To nie miejsce dla ciebie . - przytulił mnie - Nie długo wrócę . - Odprowadził mnie do domu i wsiadł do auta . Nie miałam zamiaru tu siedzieć . Wsiadłam w moje auto i pojechałam za nim .
Subskrybuj:
Posty (Atom)