środa, 11 grudnia 2013

Rozdział 16

Dawno nie było , wim ;c Ale nadrabiam :) Zajmowałam się innymi blogami i jakoś brakło czasu . Miłego czytania <3 CZYTASZ = KOMENTUJESZ 


Zakupy były udane . Nawet bardzo . Candy's jest za ładna , hehe ma branie . Co chwilę ktoś podchodził by zaczepić . Kiedy Marcel odchodził do mnie też kilku przyszło , ale woleli się trzymać z dala gdy mój ukochany wracał .
-  Jestem zazdrosny - szepnął kiedy wracaliśmy do domu .
- Oj misiu , nie ma o co .
- Jesttt .  - przygryzł płatek mojego ucha - I zawsze będzie  o co . Kocham Cię .
- Ja ciebie bardziej .
- Udowodnij - puścił prowokująco oczko .
- Jak ?
- Wykrzycz to całemu światu .
- Mojemu ? 
- Nie , wszystkim ludziom .
- Teraz ?
- Tak . Krzycz skarbie , krzycz . 
- Okej - stanęłam na środku osiedla i krzyknęłam - Kocham Cię Marcel najbardziej na świecie i nic tego nie zmieni !!!!!!!
- A kogo to obchodzi ?! - krzyknął jakiś dziad po drugiej stronie ulicy . - Weź się lepiej za robotę .
- Coś ty powiedział kretynie ? - Maarcel  zmierzał w jego stronę . Zatrzymałam go .
- Chodź kotku , niech wie że cię kocham i dlatego nie pójdę do pracy żeby zawsze być z tobą - pocałowałam go . Uspokoił się , za to Candy śmiała się . Była cała czerwona .
- A ty z  czego się laska śmiejesz - Marc zaczął się śmiać razem z nią i przerzucił ją przez ramię - Ja ci pokaże - No teraz to ja byłam zazdrosna , hehe . 
I tak obładowani  torbami doszliśmy do domu . Ja poszłam przygotować kolacje . Tak , kolacje było już po 18.00 . Marc poszedł do kolegi , a Candy na górę do pokoju . Nie wiem ile czasu minęło , ale coś mnie podkusiło aby zadzwonić do mojego chłopaka . Wykręciłam numer . Jeden sygnał , drugi , dzwonek jego telefonu . Leżał na segmencie na korytarzu . Nie słyszałam żeby wchodził . Pewnie był u góry , poszłam się upewnić bo trochę się martwiłam . 
Skręciłam do naszego pokoju , nie było go . Z łazienki dochodziły dziwne dźwięki . Weszłam tam , stał nad kałużą krwi a w niej leżała Candy's . 
- O boże - złapałam się futryny bo nie dobrze mi się zrobiło . - Ma-a-a-r-c-e-e-l . - Podbiegł do mnie i podtrzymał mnie za ramię . - Co się stało ?
- Ona , ona się rzuciła na mnie z nożem , musiałem coś zrobić . 
- Co zrobiłeś ? - powiedziałam drżącym głosem klękając przy niej .
- Rzuciłem nią o umywalkę .
- Co zrobiłeś ? - mój chłopak teraz wydawał mi się potworem . Candy nie żyła , uderzyła się w głowę , a ja bałam się o siebie . Przeszłam obok niego i pobiegłam na dół , ubrałam buty i wbiegłam z domu .
 


Biegł za mną , próbował mnie zatrzymać , udało mu się to . Spojrzał na mnie czarnymi oczami , tak jego oczy w niczym nie przypominały jego prawdziwej barwy , myślałam że już po mnie. 

4 komentarze:

  1. O boziuu co ten Marcel zrobił ... Oby nie zrobił nic złego Alex :D rozdział cudowny *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. mam nadzieje ze nic zlego jej nie zrobi ;oooo *o*

    OdpowiedzUsuń
  3. :O To się porobiło...
    Kiedy kolejny rozdział? :)

    OdpowiedzUsuń