czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział 17

On tylko wpił się w moje usta i nie chciał mnie puścić . Co chwilę powtarzał " przepraszam " . Nie dawał mi dojść do słowa . Nawet kiedy wstaliśmy trzymał mnie w objęciach , nie chciał żebym uciekła . Nie chciałam uciec , za bardzo się go bałam . Co jeśli mi też coś zrobi ?
- Pójdziemy do domu ... - przerwał na chwilę jakby czekał na jakąkolwiek reakcję z mojej strony . Nie dostał jej . Stałam bez  ruchu - ... Posprzątamy ładnie i obejrzymy jakiś film - Film ? Geniusz Marcel chce w takiej chwili film oglądać - Dobrze ?! - warknął . Pokręciłam głową na znak zgody . Wziął mnie na ręce i zaniósł do domu .
Kiedy Candy była schowana w piwnicy - co dla mnie było szokiem widzieć ją chowaną do wora ,  usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy jak on wcześniej zapowiedział oglądać film . Przytulił mnie do siebie , ale mnie to nie ruszyło , chciałam zwiać . Czułam się jakby przystawiono mi nóż do gardła a nie przytulano , on był nienormalny .
- Boisz się mnie ? - spytał po 20 minutach . Nie odpowiedziałam , bawiłam się moimi palcami . - Odpowiedz- warknął .
- Tak .
- Dlaczego się mnie boisz ? - widziałam ból w jego oczach .
- Bo zabiłeś Candy .
- To nie było celowe .
- Ale to zrobiłeś ! - wybuchnęłam . - Przepraszam za uniesienie się - bałam się własnego chłopaka .
- Myszko .. - zaczął .
- Mogę do łazienki ?
- Oczywiście . - odprowadził mnie i stanął przy drzwiach . Zamknęłam je i odkręciłam wodę , żeby nie słyszał jak otwieram okno . Na szczęście byłam na parterze i wymknęłam się nie postrzeżenie . Wzięłam mój rower , który stał pod furtką i popędziłam do Eryka . Nie wiem czemu ale właśnie tam czułam się bezpiecznie .

(...)

Schowałam rower za jego garaż i zaczęłam gorączkowo walić w drzwi , otworzył po chwili  zaspany . Kiedy mnie zobaczył wpuścił mnie do domu i zamknął  szczelnie drzwi , wiedział że coś jest nie tak .
- Znowu mu odwaliło ? - przytulił mnie do siebie . Nie mogłam wydusić słowa , po prostu płakałam w jego ramionach . - Ciii ... Już dobrze , cichutko słońce . - uspokoił mnie troszkę .
- On zabił ... - łkałam .
- Co zrobił ?
- Zabił ...
- Kogo ?
- Cand ... Candy .
- Kto to ?
- Koleżanka .
- Cooo ? Trzeba dzwonić na policję - wyciągnął telefon , wyrwałam mu go .
- Nie ... błagam nie .
- Co chcesz zrobić ?
- On nie wie gdzie mieszkasz , mogę u ciebie zostać ?
- Jasne .
- Rox nie będzie zła ?
- Rozstaliśmy się - powiedział przybity .
- Coo ? Czemu ?
- Tęskniłem za tobą , nie chciałem jej ranić myśląc ciągle o nas więc z nią zerwałem . - poczułam gule w gardle . On mnie nadal kocha .
- Przepraszam . - opuściłam głowę .
- Za co ? Al to nie twoja wina , nie pasowaliśmy do siebie .
- Ale gdyby mnie nie było to ...
- Nawet tak nie mów - przerwał mi - Cieszę się że jesteś , bo mam dla kogo żyć i kogo kochać - przytuliłam go . Nie wiem czemu , ale to zrobiłam .
- Ja też tęskniłam . - wspięłam się na palce po czym go pocałowałam , odwzajemnił pocałunek i go pogłębił .
- Zostań ze mną - szepnął . - Błagam .
- Zostanę ... zostanę .

(...)

Obudziłam się wtulona w tors Eryka , pocałowałam go w nos i cichutko zeszłam do kuchni . Miałam 40 nie odebranych połączeń od Marcel'a i 10 wiadomości w 5 groził że mnie zabije w 3 prosił abym wróciła a w 2 mówił jak to mnie kocha .  Usunęłam je wszystkie i wyłączyłam telefon . Zrobiłam sobie herbatę , gdyż kawy nie znosiłam i przygotowałam coś pysznego dla Eryka .  Po 20 minutach był na dole .
- Już myślałem że zmieniłaś zdanie - pocałował mnie czule w usta .
- Jak widzisz , nie - podałam mu tacę z tostami , które kochał oraz kubek z kawą .
- Idziesz dzisiaj do szkoły ? - spytał i pociągnął mnie na swoje kolana .
- A jak on tam przyjedzie ?
- Nie zostawię cię samej w domu .
- Jakiś jego kolega może mnie rozpoznać .
- Mam pomysł - zamyślił się - Pamiętasz że moja ciocia jest charakteryzatorką , prawda ?
- Jasne .
- Może zmienimy cię troszkę i cię nie pozna ?
- No nie wiem .
- Zgódź się , będzie fajnie .
- Chcesz mnie zmieniać ? - udałam smutną .
- Chyba żartujesz , jesteś piękna ale to dla twojego dobra .

środa, 11 grudnia 2013

Rozdział 16

Dawno nie było , wim ;c Ale nadrabiam :) Zajmowałam się innymi blogami i jakoś brakło czasu . Miłego czytania <3 CZYTASZ = KOMENTUJESZ 


Zakupy były udane . Nawet bardzo . Candy's jest za ładna , hehe ma branie . Co chwilę ktoś podchodził by zaczepić . Kiedy Marcel odchodził do mnie też kilku przyszło , ale woleli się trzymać z dala gdy mój ukochany wracał .
-  Jestem zazdrosny - szepnął kiedy wracaliśmy do domu .
- Oj misiu , nie ma o co .
- Jesttt .  - przygryzł płatek mojego ucha - I zawsze będzie  o co . Kocham Cię .
- Ja ciebie bardziej .
- Udowodnij - puścił prowokująco oczko .
- Jak ?
- Wykrzycz to całemu światu .
- Mojemu ? 
- Nie , wszystkim ludziom .
- Teraz ?
- Tak . Krzycz skarbie , krzycz . 
- Okej - stanęłam na środku osiedla i krzyknęłam - Kocham Cię Marcel najbardziej na świecie i nic tego nie zmieni !!!!!!!
- A kogo to obchodzi ?! - krzyknął jakiś dziad po drugiej stronie ulicy . - Weź się lepiej za robotę .
- Coś ty powiedział kretynie ? - Maarcel  zmierzał w jego stronę . Zatrzymałam go .
- Chodź kotku , niech wie że cię kocham i dlatego nie pójdę do pracy żeby zawsze być z tobą - pocałowałam go . Uspokoił się , za to Candy śmiała się . Była cała czerwona .
- A ty z  czego się laska śmiejesz - Marc zaczął się śmiać razem z nią i przerzucił ją przez ramię - Ja ci pokaże - No teraz to ja byłam zazdrosna , hehe . 
I tak obładowani  torbami doszliśmy do domu . Ja poszłam przygotować kolacje . Tak , kolacje było już po 18.00 . Marc poszedł do kolegi , a Candy na górę do pokoju . Nie wiem ile czasu minęło , ale coś mnie podkusiło aby zadzwonić do mojego chłopaka . Wykręciłam numer . Jeden sygnał , drugi , dzwonek jego telefonu . Leżał na segmencie na korytarzu . Nie słyszałam żeby wchodził . Pewnie był u góry , poszłam się upewnić bo trochę się martwiłam . 
Skręciłam do naszego pokoju , nie było go . Z łazienki dochodziły dziwne dźwięki . Weszłam tam , stał nad kałużą krwi a w niej leżała Candy's . 
- O boże - złapałam się futryny bo nie dobrze mi się zrobiło . - Ma-a-a-r-c-e-e-l . - Podbiegł do mnie i podtrzymał mnie za ramię . - Co się stało ?
- Ona , ona się rzuciła na mnie z nożem , musiałem coś zrobić . 
- Co zrobiłeś ? - powiedziałam drżącym głosem klękając przy niej .
- Rzuciłem nią o umywalkę .
- Co zrobiłeś ? - mój chłopak teraz wydawał mi się potworem . Candy nie żyła , uderzyła się w głowę , a ja bałam się o siebie . Przeszłam obok niego i pobiegłam na dół , ubrałam buty i wbiegłam z domu .
 


Biegł za mną , próbował mnie zatrzymać , udało mu się to . Spojrzał na mnie czarnymi oczami , tak jego oczy w niczym nie przypominały jego prawdziwej barwy , myślałam że już po mnie.